'Historia z muchami zaczęła się w XIV wieku, kiedy to w wojska francuskiego władcy Filipa Śmiałego próbowały wkroczyć do Girony, burząc ją i grabiąc. Mieszkańcy nie mogli patrzeć jak wrogie wojska niszczą ich miasto, próbując przedrzeć się przez mury - wpuścili więc Francuzów do środka, żeby uniknąć całkowitej dewastacji swojego dziedzictwa. Jednocześnie udali się do grobu zmarłego biskupa Narcyza, z ciała którego, nota bene, wylęgały się muchy i zaczęli się modlić, prosić o uwolnienie od najeźdźców. I wtedy stał się cud: muchy obsiadające ciało biskupa zaczęły teraz krążyć wokół Francuzów, gryząc ich dotkliwie - powodując tym samym niebezpieczne choroby, ale tylko w szeregach wroga. W ten sposób Girona została uwolniona od wojsk nieprzyjaciela, a święty Narcyz zaskarbił sobie miłość jej mieszkańców i został patronem miasta. Stąd też w Gironie, wolnej już od wrogo nastawionych Francuzów i zarazy pozostały muchy, równie liczne, ale w dużo łagodniejszej, bo słodkiej formie - cukierków i czekoladek podawanych do kawy w niektórych restauracjach właśnie z okazji obchodów święta Świętego Narcyza.'
To dziś?
Kupiłam w Gironie kamizelkę - dla podszewki.
Nadrukowana w muchy .. teraz już wiem dlaczego.
Kupiłam w Gironie kamizelkę - dla podszewki.
Nadrukowana w muchy .. teraz już wiem dlaczego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz