poniedziałek, 7 lutego 2011

'Benedikt stał tak przez chwilę, zadarł do góry płową brodę i mrużący oczy, patrzył na zające. Warto by parę utłuc na nową czapkę, ale kamienia nie ma.
No i mięska by się zdało podjeść. Bo to cięgiem tylko myszy i myszy; dawno już się przejadły.
Kiedy się mięso czarnego zająca wymoczy jak należy, uwarzy w siedmiu wodach, a jeszcze posuszy na słońcu przez tydzień czy dwa i podusi w piecu, to nie będzie trujące.
Ma się rozumieć, jeśli się trafi samiczka. Bo jeśli samiec, to możesz gotować, ile chcesz - cięgiem będzie taki sam. Kiedyś tego ludzie nie wiedzieli, jedli z głodu i samce. A teraz się zmiarkowali: kto samca zje, temu na całe życie w piersiach zostaną chrypy i bulgoty. Nogi od tego usychają. A jeszcze z uszu wyrastają włosy: czarne, grube, i brzydki zapach od nich idzie.'


{'Kyś' Tatiany Te}

Dziś poniedziałek.
Pojutrze środa.
Nadszedł międzyczas lasu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz