'A ja cię zaprowadzę do twojego własnego kraju albo do jakiegokolwiek kraju na świecie, do którego sobie życzysz,
i namaluję pajetki na twoich włosach,
i zbuduję dla ciebie zamek, w którym będziemy mieszkać aż do śmierci i nigdy, nigdy się nie rozstaniemy.(..)
Bardzo zadowalające.
Tak było, gdy wpuszczaliśmy do domu niebezpieczeństwa.
Rzeźby tatusia, oświetlone ogniem kominka, poruszały się wolno dookoła nas, te jego smutne, białe kobiety, stawiające ostrożny krok i wszystkie gotowe do ucieczki. Wiedziały o niebezpieczeństwie, które jest wszędzie, ale nic nie mogło ich uratować, dopóki nie zostały wykute w marmurze
i umieszczone w muzeum.
Tam jest się bezpiecznym.
W muzeum albo w czyichś objęciach, albo na drzewie. Może też pod kołdrą. Ale najlepiej jest chyba siedzieć na wysokim drzewie, o ile nie jest się jeszcze w brzuchu swojej mamy.'
O niebezpieczeństwie.
Tudzież braku bezpieczeństwa..
{Tove Jansson}
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz