sobota, 8 maja 2010

I jeszcze fragment dla tych, co zatęsknią:

'Domek jest szary, niebo i morze są szare i łąka jest szara od rosy. Jest czwarta rano, a ja uratowałam trzy ważne godziny, które można uznać za dodatkowe. Albo może trzy i pół. Nauczyłam się odczytywać godziny na zegarze, ale minut jeszcze nie. 
Ja też jestem jasnoszara, tyle że w środku, bo brak mi zupełnie zdecydowania i pływam jak meduza, nie myśląc, a tylko wyczuwając..
(..)
Można skakać z jednego kamienia na drugi. Ale trzeba skakać bardzo szybko, dotykając każdego kamienia tylko przez sekundę. Nigdy nie stąpać po piasku czy wodorostach, tylko po kamieniach, coraz szybciej, coraz szybciej.
W końcu stajesz się wiatrem, wiatrem samym w sobie, gwiżdże ci w uszach i wszystko inne jest wykreślone, nie istnieje, został tylko wiatr i skakanie, i skakanie, i skakanie.
Moje skoki są zawsze udane, jestem pewna siebie i silna i nie przestaję skakać aż do ostatniej zatoki, która jest mała i śliczna, i moja własna.
Rośnie tu drzewo do włażenia, z gałęziami od samego dołu, jak drabina Jakubowa, a na czubku cała sosna się huśta, bo wiatr wieje teraz z południowego zachodu. 
Szyszki sosny są zielone i bardzo twarde. Moje stopy są brązowe. A wiatr przewiewa mi włosy.
Słońce wzeszło akurat w porę na poranną kawę.'

{Tove Jansson >Córka Rzeźbiarza<}

A ja poranną kawę wypijam w myślach - w białej filiżance w kwiatunie.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz